władcy czasu(1), ebook
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Alexandra MonirWładcy czasuCzas rządzi życiem większości ludzi, ale twoim ciałem i duszą nie zawładnie. Taniewzruszona, niezaprzeczalna siła, która zmienia dzień w noc i dzieci w starców, okrywa swąistotę i wewnętrzne zasoby niemal nieprzejrzystą zasłoną. Jeżeli czytasz te słowa, to znaczy, żezostałeś wybrany, by odsłonić tę kurtynę. Jesteś Władcą Czasu: jednym z wybrańców zwrodzonym darem przemieszczania się i manipulowania Czasem.My, Władcy Czasu, możemy poruszać się wśród prehistorycznych ludzi i z taką samąswobodą przenosić się w odległą przyszłość. Klucz Nilu, który wszyscy posiadamy, wyróżnianas spośród reszty populacji. Te potężne klucze pochodzą ze starożytnego Egiptu i mają kształthieroglificznego znaku życia wiecznego. I rzeczywiście, możliwość przenoszenia się wprzeszłość i w przyszłość umożliwia nam egzystencję znacznie przekraczającą normalny okresżycia ludzkiego.Jest sprawą kluczową, abyś, zanim posuniesz się dalej, poznał i zrozumiał swój dar - dar,który w zależności od tego, w jaki sposób będzie używany, może doprowadzić zarówno dowielkiej pomyślności, jak i do olbrzymiej tragedii.1PODRĘCZNIK STOWARZYSZENIA CZASUDZIEŃ PIERWSZYWalter i Dorothy Windsorowie siedzieli przy popołudniowej herbacie w błogiejnieświadomości, że ta, której najbardziej się obawiali, przekroczyła już bramę posiadłości iwchodziła właśnie po białych, kamiennych schodach ich domu. Walter przeglądał „New YorkTimesa", a Dorothy cichutko nuciła melodię, płynącą ze stojącego w pobliżu radia, gdydziewczyna w czerni przekręciła gałkę we frontowych drzwiach, niewidzialna dla personeluzatrudnionego w Windsor Mansion. Gdy echo jej kroków rozległo się w Wielkim Holu,Walter serdecznym gestem dotknął policzka żony. Już od tak dawna nie byli szczęśliwi, aleteraz, kiedy wreszcie w ich życie wkroczyła wnuczka, być może otrzymali drugą szansę.Drzwi biblioteki zostały otwarte i nagle w pokoju zniknęło całe światło. Dorothy wydałazdławiony okrzyk i kurczowo chwyciła rękę męża. Strumień gorącej herbaty z przewróconejfiliżanki boleśnie sparzył nogi Waltera. Przez dłuższą chwilę jedynym dźwiękiem byłopłynące z radia szaleńcze crescendo fortepianu i smyczków, w końcu jednak Walter odzyskałgłos.- Rebecca - szepnął bez tchu.Drzwi zatrzasnęły się i Rebecca Windsor ruszyła ku nim z przebiegłym, bezlitosnymuśmiechem na ustach. Dorothy skuliła się w ramionach męża, ale nie mogła oderwać wzrokuod Rebecki; zachodziła w głowę, jak to możliwe, że kobieta, która umarła dawno temu, stałaprzed nimi jako całkowicie realna siedemnastoletnia dziewczyna. Wyglądała zupełnie jak naznajdującym się w rodzinnym albumie przejmującym portrecie z 1888 roku - blada, kanciastatwarz, twarde, ciemne oczy i czarne włosy upięte wysoko w kunsztowną fryzurę, która pod-kreślała jeszcze ostre, odpychające rysy. Fałdy jej wiktoriańskiej sukni w kolorze burgundaukładały się sztywno jak rycerska zbroja. Wydawała się przerażająco żywa, choć była w niejjakaś przejrzystość, nadająca jej niemal nieludzki charakter.- Po co przyszłaś? - wybuchnęła Dorothy ze łzami w głosie. - Zrobiliśmy wszystko, o coprosiłaś, bo mówiłaś, że to zapewni jej bezpieczeństwo, ale kłamałaś! Nasza córka nie żyje,przez ciebie! - Całe jej ciało dygotało z bólu na wspomnienie ostatniego spotkania z Rebecca ihorroru, który potem nastąpił.- Zawiedliście - odparła zimno Rebecca. - Nie udało się wam trzymać Marion z dala odIrvinga. Dlatego ona teraz nie żyje i dlatego mamy problem z Michele. Mieliście zapobiecprzyjściu na świat tej dziewczyny, a tymczasem sprowadziliście ją tutaj, mieszka w moimdomu! - Podniosła głos w dzikiej furii.- To już od ponad stu lat nie jest twój dom, Rebecco - rzucił Walter. - Obecnie to naszdom, a my jesteśmy jedyną rodziną Michele. I będzie mieszkała z nami tak długo, jak zechce.- Jedyną rodziną? Zapomnieliście chyba o jej ojcu - syknęła Rebecca. - Teraz, kiedysprowadziliście ją do Nowego Jorku, to tylko kwestia czasu, kiedy go odnajdzie. Dziewczynaodziedziczyła po Irvingu talent. - Niemal wypluła ostatnie słowo.Walter i Dorothy spojrzeli na siebie w osłupieniu.- Tak, to prawda. Przeniosła się w przeszłość i już zdążyła narobić zamieszania. Jest takasama jak jej ojciec, który zniszczył moje życie i odebrał wam córkę. Michele równieżpozostawia po sobie ruiny i zgliszcza. Czy nie mówiłam wam, co się dzieje z dziećmi zmieszanych epok? – Głos Rebecki zniżył się do złowieszczo jedwabistego szeptu. - Jedynymwyjściem jest zmiana przeszłości. Michele nie może istnieć. Czas, byśmy znowu podjęliwspólne działania.Dorothy zakryła ręką usta, jakby zrobiło się jej niedobrze.- Nie skrzywdzimy naszej wnuczki - warknął Walter.- To wcale nie musi być bolesne. Jeżeli zastosujecie się do moich instrukcji, Michele poprostu zniknie, jak gdyby nigdy nie istniała. A co więcej, odzyskacie córkę. - Rebecca naj-wyraźniej podsuwała im pod nos marchewkę, jej głos nabrał przy tym śpiewnych tonów. -Przecież gdyby nie Irving i Michele to Marion żyłaby dzisiaj. Prawda?- Przestań! - załkała Dorothy. - Przestań nas dręczyć. Już raz ci zaufaliśmy i to byłpotworny błąd. Dlaczego to robisz?- Ten mężczyzna odebrał mi wszystko! - wrzasnęła Rebecca, a jej twarz wykrzywiła sięw maskę wściekłości. -Nie przestanę, dopóki nic po nim nie pozostanie.Nagle w pokoju rozległ się jakiś trzask. Rebecca podniosła ręce do twarzy, ale było jużza późno. Młode ciało odpadało z niej płatami i znikało w zetknięciu z podłogą, odsłaniająckościotrupa obciągniętego ospowatą, pomarszczoną skórą. Rebecca wyschła i skurczyła się,wysoka nastolatka na oczach Windsorów zmieniła się w groteskową, stojącą nad grobemstaruchę. Wstrząśnięta tym widokiem Dorothy ukryła twarz na ramieniu Waltera, alerównocześnie odczuła ulgę, bo kiedy młoda fasada zaczęła znikać, Rebecca musiała wrócićtam, skąd przybyła. Ale tym razem nie zdradzała chęci odwrotu.- Siedem dni - powiedziała i rozciągnęła usta w mrożącym krew w żyłach uśmiechu. -Tyle muszę wytrzymać bez swego fizycznego ciała, tyle czasu muszę funkcjonować jakoduch. To przykre, ale krótkotrwałe. - Pochyliła się do przodu z nienawistnym błyskiem woczach. - Wystarczy, że pozostanę w waszych czasach przez siedem dni, a odzyskam pełnąludzką postać i całkowitą Widzialność w tym stuleciu. Wiecie, co to oznacza? - Jej starczygłos ociekał nienawiścią. - To oznacza, że wszyscy ludzie, nie tylko wy dwoje, głupcy, będąmogli mnie widzieć, a zobaczą mnie w ciele siedemnastolatki. To oznacza również, żeodzyskam pełnię sił młodej dziewczyny, zachowując moc Władczyni Czasu. Za siedem dnibędę mogła zabić Michele. Po prostu. - Zmrużyła oczy. - Wybór należy do was. Czy chcecie,żeby wasza wnuczka została zamordowana, czy wolicie, aby zniknęła, jak gdyby nigdy nieistniała? Wiecie, co należy zrobić, ale musicie szybko podjąć decyzję. Jak powiedziałam...siedem dni to tyle co nic. Wtedy odwiedzę was znowu.Postać Rebecki zakołysała się i na ich oczach rozwiała się w powietrznym wirze. Walter iDorothy przylgnęli do siebie, wstrząśnięci.- Co zrobimy? - wyszeptała Dorothy.Walter nie odpowiedział.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]