rozdział 11, booki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rozdział 11
­ Luz? Luz, czy wszystko w porządku? ­ Głęboki głos Jude'a był bliżej paniki niż kiedykolwiek 
wcześniej i wiedziałam, że powinnam wziąć się w garść. Ale nie ważne jak bardzo chciałam, łzy 
płynęły nieprzerwanie. 
­ Ja... wszystko w porządku. ­ Powiedziałam, albo raczej próbowałam powiedzieć. 
­ Zraniłem  cię? ­ zażądał  odpowiedzi. ­ Wyłapuję od ciebie jakieś przebłyski, ale są straszliwie 
pomieszane. 
Wzięłam głęboki oddech, co pozwoliło mi chociaż ograniczyć ilość łez. 
­ Nie. ­ Powiedziałam zgodnie z prawdą. ­ To znaczy, chodzi mi o to, że przez chwilę będę obolała, 
ale to dobrze. 
­ W takim razie dlaczego płaczesz? ­ Zapytał łagodnie. ­ Czy to było trudniejsze niż myślałaś? 
­   Nie,   nic   takiego.   To   było   łatwiejsze...   prostsze...   niż  sobie   wyobrażałam.   ­   Wzięłam   kolejny 
głęboki oddech i otarłam palcami łzy. ­ Wydaje mi się, że właściwe określenie to 
intensywne. 
A na 
końcu, czułam to samo, co ty, będąc we  mnie... ­ Potrząsnęłam głową. ­ Nie wiem jak to opisać, ale 
to było niesamowite. 
Uśmiechnął się.
­ Też tak uważam. Ale ramiona mi drętwieją.
­   Oh,   przepraszam.   ­   Zeskoczyłam   z   łóżka   i   pobiegłam   do   szafy   by   wydostać  z   niej   klucz. 
Grzebałam prawie minutę pomiędzy jedwabnymi bokserkami zanim go znalazłam. Wróciłam, by 
uwolnić  Jude'a   z  kajdanek.   Po  chwili   usiadł  i   przyciągnął  mnie  do  siebie.   Wtuliłam  się w  jego 
objęcia i oparłam głowę o jego pierś, ciesząc się tą bliskością. Przytulał mnie do siebie i złożył 
pocałunek na czubku mojej głowy. 
­   Skąd   wiedziałeś?   ­   Zapytałam,   bezskutecznie   próbując   powstrzymać  ziewanie.   Teraz,   gdy   łzy 
przestały   płynąć  nadeszło   przytłaczające   wyczerpanie.   Tej   nocy   emocje   roznosiły   mnie 
przynajmniej dwadzieścia razy. 
­ Ale o czym?
­ Że będzie mi łatwiej, jeśli pozwolisz mi przejąć kontrolę. 
Wzruszył ramionami.
­   Nie   wiedziałem.   Miałem   nadzieję,   to   było   jedyne   co   przyszło   mi   do   głowy   w   takich 
okolicznościach. 
Okoliczności były takie, że twoja szalona dziewczyna wpadła do ciebie w środku nocy i 
domagała się seksu, prawda? ­ Roześmiałam się i zdałam sobie sprawę, co powiedziałam. ­ Oh, nie 
jestem twoją dziewczyną, nie to miałam na myśli. Chodzi mi o to, że nie znamy się zbyt długo, ty 
jesteś wampirem a ja wilkołakiem, więc...
­   jesteśmy   dla   siebie   idealni.   ­   Dokończył   za   mnie   i   było   to   dokładne   przeciwieństwo   tego,   co 
chciałam  powiedzieć.  ­  A jeśli  chodzi  o bycie  moją „dziewczyną”  ­  kontynuował. ­  To miałem 
ochotę na coś trwalszego. Ale na początek i to wystarczy. 
­   Wow.   ­   Spojrzałam   na   niego   a   on   uśmiechnął   się  do   mnie.   ­   Nie   powinnam   się  bać 
zaangażowania? 
Potrząsnął głową.
­ Dlacze miałbym się obawiać zaangażowania w związek z właściwą osobą? 
­ Wow. ­ Powiedziałam ponownie, bo nie mogłam znaleźć odpowiednich słów. ­ Czy my naprawdę 
teraz prowadzimy tę rozmowę?
Jude zmarszczył brwi.
­ Jaką rozmowę?
­ No wiesz... tę, w której zdecydujemy, że jesteśmy parą. 
Pochylił się i pocałował mnie w policzek.
­ Myślałem, że ta decyzja już została podjęta.
­ Ale Jude, poważnie... pochodzimy z tak różnych środowisk. Nasze rodziny się nienawidzą.
­ Moi rodzice nie żyją od wieków. I wydawało mi się, że ty nie przejmujesz się zdaniem swojej 
rodziny, no z wyjątkiem brata. 
­ To prawda. ­ Przyznałam.
­ Czyli nie ma problemu. ­ Powiedział i brzmiało to wyjatkowo sensownie. ­   Powinniśmy być 
razem,   Luz.   Na   zawsze.   Dlaczego   mamy   pozwolić,   by   jakieś  uprzedzenia   stanęły   na   drodze 
prawdziwej miłości? 
Potrząsnęłam głową, niezdolna do uwierzenia w to, co mówił.
­ Więc rozmawiamy także o 
tym?
Jude uśmiechnął się.
­ O 
czym?
­ Przecież wiesz...­ machnęłam ręką. ­ Rozmowa o słowie na m. Kto ma powiedzieć to pierwszy i 
czy ta druga osoba też chce to powiedzieć, albo...
­ Kocham cię. ­ Spojrzał na mnie z powagą. ­ Czy to rozwiązuje problem?
­ Ja, uh... daj mi chwilę. ­ Potrząsnęłam głową, chcą odgonić uczucie oszołomienia. ­ Nie wiem, co 
powiedzieć. 
­ To dobrze. ­ Jude wydawał się zadowolony z mojej niepewności. ­ Pomyśl nad tym przez jakiś 
czas. Ale chciałem, żeby wiedziała, co czuję.
Myślałam  o cierpliwości,  jaką mi  okazywał i  jak łatwo  było mi  z nim  rozmawiać.  I  nie 
wolno mi było zapomnieć, jak niesamowitym był kochankiem. Nie miałam żadnego doświadczenia, 
ale   z   tego   co   słyszałam   od   innych   kobiet   to   seksualna   chemia   którą  dzieliliśmy,   była   godna 
pozazdroszczenia. W szczególności, jeśli brało się pod uwagę mój uraz z przeszłości. Jude pomógł 
mi przezwyciężyć ból i czerpać radość z seksu, a nigdy nie wierzyłam, że to kiedyś będzie możliwe. 
Był wspaniałym facetem, nawet jeśli był wampirem. I prawdę mówiąc podobało mi się gryzienie i 
sposób, w jaki dzieliliśmy krew. Więcej niż podobało. Tak samo, jak czułam do niego coś więcej, 
niż sympatię. 
­ Wydaje mi się... myślę, że też cię kocham. ­ Powiedziałam nieśmiało.
Jude roześmiał się. 
­ To dopiero porywające wyznanie.
­ Nie, chodzi o to... Nigdy wcześniej nie czułam czegoś takiego. ­ Zaprotestowałam.
­ Czego? ­ Ujął mnie pod brodę i uwięził spojrzeniem.
­ Jak... tego, że zawsze chcę być z tobą. Że twoja obecność sprawia, że mój dzień jest lepszy, uh... 
albo   cała   noc,   jak   sądzę.   ­   Spojrzałam   na   niego   zdumiona.   ­   Ty   wiesz,  że   cię  kocham.   ­   Jude 
pocałował mnie, długo i powoli, tak, że zaparło mi dech. 
­ Luz... jesteś dla mnie światłem w ciemności. 
Oddałam   pocałunek,   zadziwiona   rozwojem   sytuacji.   Wszystko   wydawało   się  takie 
oczywiste, jak już powiedzieliśmy to głośno. Ale spędziłam tyle czasu wmawiając sobie, dlaczego 
nie   powinniśmy   być  razem,  że   teraz   nie   mogłam   pojąć,   dlaczego   powinniśmy.   Pomimo   różnic 
pasowaliśmy do siebie idealnie i dawaliśmy sobie szczęście. Jude miał rację, należeliśmy do siebie. 
­   Skoro   przeszliśmy   od   partnerów   biznesowych   do   kochanków,   chyba   powinnam   oddać  ci 
pieniądze. ­ Powiedziałam, żartując jedynie w połowie. 
­   Absolutnie   nie.   ­   Jude   gwałtownie   potrząsnął   głową.   ­   A   poza   tym,   kto   powiedział,  że   nasza 
umowa została rozwiązana? ­ Nadal chcę wymienić z tobą krew, co najmniej jeden raz.
­ Dlaczego raz? ­ spytałam z zaciekawieniem. ­ Trójka to jakaś magiczna liczba, czy jak?
­ Można tak powiedzieć. ­ Uśmiechnął się. ­ A może po prostu lubię twój smak. I wiesz, teraz kiedy 
masz wampira za kochanka raczej powinnaś się przyzwyczaić do ugryzień co jakiś czas. 
­ Nie mam nic przeciwko. ­ Czułam jak erotyczne dreszcze przebiegają mi po kręgosłupie. ­ W 
zasadzie to jeśli masz ochotę, to możesz ugryźć mnie teraz. 
Jude pocałował mnie w szyję i mogłam poczuć jak moja krew pulsuje pod jego ustami.
­ Kusząca oferta. Ale już prawie świta i kończy mi się czas. Może jutro w nocy?
­ To randka? ­ zapytałam z uśmiechem, po czy ziewnęłam szeroko. ­ Oh, przepraszam. Nie spałam 
od dwudziestu czterech godzin. 
­ Wiele zdarzyło się w tym czasie. ­ zauważył Jude. ­ To oczywiste, że jesteś zmęczona.
Byłam   bardziej   niż  zmęczona.   Ledwie  żywa.   Byłam   tak   wyczerpana,  że   z   trudem 
utrzymywałam   otwarte   oczy.   Jude   zdawał   się  to   rozumieć,   bo   położył   mnie   wśród   czerwonej, 
satynowej pościeli i lekko pocałował w czoło. 
­ Śpij kochanie. ­ Mruknął mi do ucha i zasnęłam.
Kiedy się obudziłam było już dobrze po południu i Jude'a zniknął. Zostawił mi wiadomość, 
że jest w miejscu dziennego odpoczynku i wstanie, gdy zajdzie słońce. Nie mogłam się doczekać. 
Kiedy rozmyślałam nad wszystkim co robiliśmy i powiedzieliśmy sobie poprzedniej nocy równie 
mocno jak chciałam go zobaczyć tak silne czułam zażenowanie. Część mnie nie mogła uwierzyć w 
to co zrobiłam, jak poznawałam jego ciało i ujeżdżałam  go, by w końcu osiągnąć najpełniejszy 
orgazm w moim życiu. A inna część nie mogła się doczekać, by to powtórzyć. 
Wstając z łóżka zastanawiałam się, czy seks nadal będzie dla mnie trudny, kiedy już miałam 
za sobą pierwszy raz. Nie wiedziałam, czy kajdanki znów będą potrzebne, ale byłam pewna, że jeśli 
wyraziłabym taką chęć, Jude by mi nie odmówił. Oczywiście, była szansa, że wystarczy mi bycie 
nad nim, a nie pod. Nawet wyobrażenie ciężkiego ciała na moim mnie przerażało. Przypuszczałam, 
że moja seksualna klaustrofobia spowodowana jest wydarzeniami z przeszłości i miałam nadzieję, 
że kiedyś minie. Ale cokolwiek by się nie działo wiedziałam, że Jude będzie robił wszystko powoli 
tak, żebym czuła się komfortowo.
Wzięłam długi, gorący, odświeżający prysznic, o wiele lepszy niż ten poprzedniej nocy i to 
głównie dlatego, że dzisiaj byłam po prostu szczęśliwa. W tym samym czasie rozwiązałam problem 
mojego dziewictwa i zdobyłam kochanka. Nigdy nie spotykałam się z żadnym mężczyzną na tyle 
długo, by można to nazwać związkiem. Nie byłam pewna jak będzie tym razem i dokąd nas to 
doprowadzi. Ale miałam uczucie, że jestem z kimś i jest to dla mnie dobre.
Wyszłam   spod   prysznica   i   stwierdziłam,  że   ktoś  wyprał   i   wysuszył   moje   luźne   dżinsy   i 
koszulkę i zostawił je starannie złożone na łóżku. Delikatny, melodyjny dźwięk dobiegający zza 
drzwi wyjaśnił mi, że moim dobroczyńcą okazała się Rosie.
Włożyłam   spodnie   ale   zdecydowałam   się  na   założenie   ciemnoczerwonej   koszulki   Jude'a 
zamiast   mojej.   Cały   czas   pachniała   nim   a   ja   chciałam   czuć  go   obok   siebie   nawet   jeśli   go   nie 
widziałam. Zdałam sobie sprawę, że zakładając jego ubrania, zapach przenosił się też na moje ciało. 
Mój   wrażliwy   nos   wyczuwał   niewielką  zmianę  chemiczną  w   moim   ciele,   która   zaszła   po 
wczorajszej nocy. Nie byłam już dziewicą i każdy, kto wcześniej znał mój zapach, będzie o tym 
wiedział. Świetnie, to było dokładnie to, czego chciałam. Będę nosiła zapach Jude'a z dumą. 
Skręciłam mokre włosy w luźny kok i zaczęłam się zastanawiać, czy Jude był całkowicie 
niezdolny do funkcjonowania w dzień, czy tylko musiał znajdować się w ciemnym pomieszczeniu, 
które   mogło   być  oświetlone  świecami.   Jeśli   druga   teoria   była   prawdziwa   miałam   nadzieję,  że 
spędzimy trochę czasu jak inni, w przeciwnym razie będę musiała przestawić się na nocny tryb 
życia.
Pogwizdując wyszłam z sypialni i udałam się na poszukiwanie kuchni. Po napięciach nocy 
zaczęłam odczuwać głód i miałam nadzieję, że w tym domu znajdzie się jakieś normalne jedzenie. 
Wiedziałam,  że   wampiry  żywią  się  głównie   krwią.   Jeśli   myślałam   o   pozostaniu   tutaj   chyba 
powinnam   zrobić  zakupy   spożywcze.   Oczywiście   teraz,   kiedy   nie   byłam   już  dziewicą  mogłam 
bezpiecznie   wrócić  do   swojego   brzydkiego   mieszkania.   Ale   czy   musiałam?   Jude   wydawał   się 
zadowolony z mojej obecności a dom był tak ogromny, że gdybyśmy chcieli od siebie odpocząć nie 
musielibyśmy się   nawet mijać. Ale jakoś nie mogłam sobie wyobrazić, że chciałabym spędzić z 
dala od niego nawet minutę. Liczyłam godziny do zachodu słońca i kolejnej wymiany krwi.
Zaczynałam się martwić, że pogubię się w tym ogromnym domu, ale znalezienie  kuchni 
okazało się dość proste. Wystarczyło zdać się na nos. Ktoś gotował coś, co pachniało wspaniale i 
kiedy minęłam róg zobaczyłam szeroko uśmiechniętą Rosie stojącą z łopatką w ręku. 
­ Proszę, proszę, panienka Luz. Czekałam na ciebie. ­ Uśmiechnęła się szeroko. ­ Jajka i bekon będą 
gotowe za minutę. Czuj się jak w domu.
­  Cześć,  Rosie.  ­  Odwzajemniłam  jej  uśmiech.  ­  Uwielbiam  jajka  i bekon.  Miałam  nadzieję,  że 
znajdę w tym domu coś do jedzenia. 
­ Dziecko, jedzenie? Całe tony, wystarczyłoby do nakarmienia dziesięciu takich jak ty. Pan Jude 
zostawił mi notatkę z listą zakupów. Powiedział, że przez jakiś czas zostaniesz z nami, to prawda? 
Skinęłam głową.
­ Tak, miałam trochę problemów. Uh, polityka stada, wiesz jak to jest. 
Rosie potaknęła z ponurą miną.
­ Jakbym mogła nie. Czymś rozdrażniłaś przywódcę swojego stada i chciał cię dostać.
­ Dokładnie tak. ­ powiedziałam. ­ A Jude pozwolił mi tu zostać na jakiś czas.
­ Oh, oczywiście, że będzie  tu bezpieczna.  Żaden przywódca watahy nie stanie przeciwko panu 
Jude'owi, gdy ten jest rozdrażniony.
Zdziwiło   mnie,  że   czuła   dumę  z   powodu   wyższości   pracodawcy   –   wampira   nad   swoim 
gatunkiem,   ale   co   ja   tam   wiem?   Sama   byłam   na   celowniku   wrogów   i   coraz   bardziej   mi   się  to 
podobało. Tak samo jak poprzednim razem czułam, że przyjemnie jest być blisko kogoś, kto znał 
prawdziwego Jude'a, nie potwora od którego wszyscy woleli trzymać się jak najdalej.
­   Czy   mogę  wziąć  coś  do   picia?   ­   Zapytałam,   podczas   gdy   Rosie   stała   przy   piekarniku,   który 
pewnie kosztował więcej niż mój samochód.
­ Co tylko chcesz, dziecko. Pan Jude kazał mi kupić wszystko, co lubisz. 
­   Naprawdę?   ­   Zmarszczyłam   brwi,   gdy   tylko   otworzyłam   lodówkę.   Skąd   wiedział,   co   lubię? 
Rozmawialiśmy   o  wielu   rzeczach,   ale   nie   o  jedzeniu.   Tego   tematu   po   prostu   nie   poruszaliśmy, 
chyba dlatego, że to było coś, czego nie potrzebował.
Ale wystarczyło spojrzeć na półki lodówki, by uzyskać pewność, że ten co planował zakupy 
zna mnie doskonale. Był klarowny sok pomarańczowy z dodatkiem wapnia, wspominane jajka i 
bekon, preferowana marka jogurtów o niskiej zawartości tłuszczu we wszystkich moich ulubionych 
smakach. Ale zwieńczeniem wszystkiego było leżące na dolnej półce limonkowe ciasto od Writes 
Gourmet   Dairy   House.   Pomimo,  że   miałam   zjeść śniadanie,  ślinka   pociekła   mi   na   ten   widok. 
Prawdziwe ciasto limonkowe nie jest zielone i pokryte okropnym, lepkim lukrem, jako że ludzie nie 
wiedzą w jaki sposób sprawić, by utrzymał się na czubku. Jest delikatnie żółte, z prawdziwą bitą 
śmietaną dookoła brzegów. Jest jednocześnie słodkie, kwaskowe i ma wspaniały smak. Coś w tym 
cieście sprawiało, że nie przejmowałam się nadmiarem tłuszczu i wyglądem.
­ Jak pan, uh... skąd Jude wiedział, co lubię? ­ Zapytałam wskazując na otwartą lodówkę. ­ Chodzi 
mi   o   to,  że   nigdy   mu   nie   mówiłam   o   swoich   ulubionych   produktach.   Skąd   wiedział,   o   co   cię 
poprosić? 
­ Nie martw się tym tak. Pan Jude czasem wie o ludziach różne rzeczy.
­ Domyślam się. ­ Powiedziałam niepewnie, zdając sobie sprawę, że przyznał mi się jedynie do 
ograniczonej   telepatii.   Może   byłam   głodna   w   trakcie   którejś  rozmowy,  więc   zobaczył   w   moich 
myślach jakieś produkty. Ale nie pamiętam, żebym tworzyła listę ulubionego jedzenia w żadnym 
momencie, kiedy byłam z Judem. Czy w takim razie Jude widział więcej niż przyznawał? Jeśli tak 
było, musieliśmy pogadać. To było niepokojące mieć kochanka, przed którym nie można było mieć 
tajemnic. Nie to, że chciałam przed nim ukryć myśli i uczucia. Po prostu chciałam się nimi dzielić, 
gdy będę na to gotowa. 
Rosie zsunęła dwa jajka i cztery plastry bekonu na talerz. 
­ Jedz póki gorące. ­ Wezwała. ­ Siadaj, a ja naleję ci soku.
Niechętnie odeszłam od lodówki i usiadłam do jedzenia. Było koło trzeciej po południu, ale 
ponieważ  dopiero   wstałam,   nie   zmierzałam   wykręcać  się  od  śniadania.   Zwłaszcza  że   pachniało 
niebiańsko.
­ Mhmmm, to jest wspaniałe. ­ Powiedziałam do Rosie, wcinając jajka. ­ Bardzo ci dziękuję za 
śniadanie i zrobienie prania. Ale szczerze mówiąc, nie oczekuję, że będziesz to robić cały czas. 
Poradzę sobie ze wszystkim i obiecuję nie zostawiać w kuchni bałaganu. 
Usiadła naprzeciwko mnie.
­   To  żaden   problem,   panienko   Luz.   Cieszę  się,  że   będę  miała   jeszcze   kogoś,   kim   mogę  się 
opiekować. Pan Jude jest zawsze tak cicho, czasem nawet nie wiem czy jest w domu, czy nie. 
­ Będziesz tęskniła za posiadaniem domu dla siebie przez cały dzień. ­ Zauważyłam.
­ To nie tak. Cieszę się, że będę miała towarzystwo. Sądzę, że teraz, kiedy jesteś połączona z panem 
Jude'm, będziemy widywały się o wiele częściej.
­ Połączona? ­ Zmarszczyłam brwi. ­ Czy to jest coś, czego nie wiem o wampirach?
Rosie tajemniczo wzruszyła ramionami.
­ Być może. Jestem pewna, że pan Jude może to wyjaśnić. Tak... to nie moja sprawa, ale mój nos 
mówi, że po tej nocy jesteście kimś więcej niż tylko przyjaciółmi, prawda?
Zarumieniłam się i ze wzburzeniem odłożyłam kawałek bekonu.
­ No.... tak. Faktycznie.
Zaśmiała się.
­ Nie mów ani słowa więcej. Wiem, że jesteś nieśmiała i nie chcę wtrącać się bardziej, niż już to 
zrobiłam.
­ Nie, wszystko w porządku. ­ Uśmiechnęłam się do niej. ­ Tak naprawdę miło jest porozmawiać z 
kimś,   kto   zna   prawdziwego   Jude'a.   Chodzi   mi   o   to,  że   wszyscy   myślą,  że   on   jest   strasznym, 
niebezpiecznym potworem. 
Zamiast się ze mną zgodzić, Rosie wzruszyła ramionami.
­   No,   więc   potwór,   na   pewno   nie.   Nie   jest   potworem,   nie   ważne   co   mówią  o   nim   ludzie.   Ale 
niebezpieczny, tak. Pan Jude jest najniebezpieczniejszym mężczyzną jakiego spotkałam w życiu. 
Zmarszczyłam brwi.
­ Może i tak, ale nie jest tak krwiożerczy i straszny, jak próbują go przedstawiać, prawda?
­ Dziecko, wszystkie wampiry są krwiożercze. To wychodzi z ich natury. ­ Powiedziała łagodnie 
Rosie. ­ Musisz wiedzieć, co się dzieje albo w połowie drogi straszliwie się rozczarujesz. 
­   Tak,   ale...   ­   Rozpaczliwie   szukałam   słów,   wściekła   na   sposób,   w   jaki   toczyła   się  rozmowa. 
Chciałam tylko, żeby Rosie zgodziła się ze mną, że Jude to miły facet i poszła sobie. Zamiast tego 
bawiła się w adwokata diabła. 
­ Jeśli pytasz mnie, czy lubię pana Jude'a, to tak, bardzo go lubię. ­ Powiedziała Rosie wyraźnie 
wyczuwając moją frustrację. ­ Ale czy chcę, żeby przeszedł na złą stronę? Nie, absolutnie nie. Ani 
teraz,   ani   za   milion   lat.   ­   Drgnęła   lekko.   ­   Popatrz,   nie   chcę  byś  pomyślała,  że   cię  przed   nim 
ostrzegam,   bo   to   nie   tak.   Ale   wydaje   mi   się,  że   jeśli   chcesz   coś  z   nim   zaczynać,   to   powinnać 
wchodzić w to wszystko z otwartymi oczami. 
­ Dobrze. ­ Powiedziałam, czując się dość dziwnie. ­ Dziękuję za ostrzeżenie, chyba.
­ Słowa to nie wszystko. ­ Rosie wlała mi jeszcze soku pomarańczowego. ­ To dobry człowiek, 
wystarczająco silny, by ochronić cię bez względu na problemy, jakie masz z przywódcą swojego 
stada. On cię kocha, a to ważne, prawda?
­ Skąd wiesz, że mnie kocha? ­ Zapytałam z zaciekawieniem.
Rosie roześmiała się.
­ Pytasz, dlaczego jest to takie łatwe do określenia? Musiałabyś zobaczyć, jak się rozpromienia, 
kiedy mówi o tobie. Wygląda jak kot, który właśnie opił się śmietanki
Roześmiałam się słysząc to porównanie, ale poczułam się znacznie lepiej. To nie tak, że nie 
wiedziałam,  że   Jude   jest   niebezpieczny,   w   końcu   jakby   nie   było   widziałam,   jak   pozbawiał 
człowieka głowy. Ale jak powiedziała Rosie, najważniejsze było to, że mnie kochał. Postanowiłam 
skończyć śniadanie i odejść, by pomyśleć w samotności. 
Nagle miękki gong odezwał się w przedniej części domu.
Rosie podskoczyła.
­ Panienko Luz, zostań tutaj i dokończ a ja zobaczę kto to. ­ Ale gdy tylko wróciłam do jajek i 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marbec.opx.pl