rozdział 7, booki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rozdział 7
W takim razie witaj. Ty musisz być panienką Luz.
Uh, tak. Tak to ja. Z tępym wyrazem twarzy patrzyłam na stojącą we frontowych drzwiach domu
Jude'a czarnoskórą, starszą panią ubraną w coś w fioletowe i różowe kwiatki. Przyjrzała mi się
uważnie.
Jestem Rosie, służąca. Obdarzyła mnie uśmiechem rozjaśniającym jej całą twarz i ukazującym
rząd zębów, zbyt białych i równych by mogły należeć do człowieka. Kiedy pani była poprzednim
razem chyba miałam wolny dzień.
Tak, tak mi się wydaje. Czułam się zagubiona. Jude nigdy mi nie powiedział, że ma służącą, ale
w sumie nie powinno mnie to dziwić. Jakby nie patrzeć, to był ogromny dom a on miał pewnie
ważniejsze zajęcia, niż sprzątanie. Ale nie to zdziwiło mnie najbardziej. Pomimo wszelkich
docierających do mnie zapachów, mój nos mówił mi, że Rosie jest zmiennokształtną, i to pełnej
krwi.
Byłam pewna, że może to samo powiedzieć o mnie, ale ona taktownie milczała. Zamiast
tego z dziwnym uśmiechem obejrzała mnie od stóp do głów.
Czyż nie wyglądasz ślicznie? Pozwól przyjrzeć ci przez chwilę.
Walczyłam z rumieńcami wpełzającymi na policzki, gdy odeszła kilka kroków i zaczęła
lustrować mój wygląd. Miałam na sobie czerwoną sukienkę, z bardzo głębokim dekoltem z przodu i
jeszcze głębszym wycięciem na plecach. Nie dało się pod nią założyć stanika, więc musiałam
uważać, by przy poruszaniu się śliski materiał opinający mi piersi nie zsunął się z ramion, ukazując
znacznie więcej niż tylko szyję i plecy. Sukienka kończyła się w połowie ud i założyłam do niej
czarne buty z odkrytymi palcami, dzięki którym zyskiwałam parę centymentrów wzrostu. Ponieważ
byłam bardzo niska a Jude wysoki, czułam, że muszę jakoś zatrzeć tę różnicę. Poza tym obcasy
sprawiały, że moje nogi wydawały się dłuższe i zgrabniejsze a ja czułam się bardziej seksowna i
pewna siebie. Rozpuściłam włosy, pozwalając by końcówki muskały nagie plecy. Makijaż, choć
minimalny, doskonale dopełniał całości.
Spędziłam kilka godzin na przygotowaniu się, ale czułam się dziwnie, gdy służąca
wpatrywała się we mnie. W końcu, po długiej chwili, skinęła przyjaźnie głową.
Tak, naprawdę świetnie. Proszę tędy w prawo, panienko Luz. Pan Jude kazał przyprowadzić panią
prosto do gabinetu. Odwróciła się i ruszyła w głąb korytarza, zostawiając mnie mocno
zakłopotaną.
Uhh, bardzo dbasz o ten dom. Powiedziałam, podświadomie potrzebując rozmowy.
Och, to nie jest takie trudne, dziecko. Nie mam wiele pracy, tylko sprzątanie. I nie muszę
gotować, tak jak w poprzednim domu, bo wampiry nie jedzą. Rzuciła mi przez ramię przyjazny
uśmiech.
Tak, to wiele upraszcza. Powiedziałam, nie mogąc wymyślić nic więcej.
W ciszy przeszłyśmy resztę drogi i zatrzymałyśmy się przed drzwiami, które zapamiętałam
z ostatniego spotkania.
Jesteśmy. Mam nadzieję, że to będzie miła wizyta, panienko. Skinęła i odwróciła się, chcąc
odejść, ale w tym momencie zwyciężyła moja ciekawość.
Zaczekaj. Położyłam jej dłoń na ramieniu i czekałam, aż odwróci się do mnie. Przepraszam.
Powiedziałam, czując zakłopotanie. Wiem, że to nie moja sprawa, ale jestem lekko zdziwiona
widząc wilkołaka pracującego dla wampira.
Jej jasne oczy błysnęły.
Ty też jesteś wilkołakiem, panienko, mój nos się nie myli. Czyli tak samo mogę zapytać, dlaczego
odwiedzasz jednego z nich, jak ty, dlaczego tu pracuję.
Przepraszam, jeśli cię obraziłam. Zapomnij, że pytałam. Zabrałam rękę, ale ona szybko chwyciła
ją w obie dłonie. Miała suche i ciepłe ręce a skórę gładką niczym u małego dziecka.
Nie o to mi chodziło. Nie pakuj się w kłopoty, dziecko.
Nie pakuję się. Powiedziałam, zdziwiona.
W takim razie dobrze. Uśmiechnęła się. Lubię cię, głównie dlatego, że pan Jude cię lubi. On
jest potężny i tak długo był samotny, że uspokoiłam się, kiedy znalazł przyjaciółkę.
Ja, ugh, cieszę się, że to słyszę. Odpowiedziałam, niepewna co sądzić o jej słowach.
Przynajmniej wiedziałam, że Jude nie zapraszał co wieczór innej kobiety do domu. Miło było
myśleć, że jest się wyjątkowym, no przynajmniej na tyle, na ile wiedziała Rosie. Uśmiechnęłam się
sama do siebie.
A co do pracy, mam swoje powody. Pan Jude był bardzo dobry dla mnie i dla mojej rodziny.
Wymierzył sprawiedliwość, gdy nikt inny nie mógł. Wiedziałaś?
Oczywiście, że nie wiedziałam. Nie miałam pojęcia o czym ona mówi. Ale skinęłam głową
co najwyraźniej jej wystarczyło.
Najlepiej będzie, jak się oddalę. Powiedz panu Judeowi, żeby mnie wezwał jeśli czegoś
potrzebuje, ale musi się pośpieszyć, bo wychodzę przed zmrokiem. Możesz?
Skinęłam znowu.
Oczywiście.
Dobrze. Zanim wypuściła moją dłoń uścisnęła ją mocno. Wspaniały dzień. Miło było cię
poznać, panienko Luz.
Mnie również. Powiedziałam prawdę. Może i była trochę dziwna, ale było jasne, że Rosie była
lojalna wobec Jude'a. Ogarnęła mnie ulga, że jest jeszcze ktoś, kto uważa go za przyzwoitego
człowieka a nie za uosobienie zła, żądnego krwi wampira, gotowego zabić bądź okaleczyć w każdej
chwili.
Rosie uśmiechnęła się do mnie ponownie pokazując zęby i nucąc cicho poczłapała przez
korytarz.
Potrząsając głową zwróciłam się w stronę drzwi i weszłam do gabinetu.
Jude siedział nieruchomo na niskiej skórzanej kanapie i wpatrywał się w trzaskający w
kominku ogień. W migoczących płomieniach jego blada skóra mieniła się złotem i purpurą. Ten
widok zatrzymał mi dech w piersiach.
Świst wdychanego przeze mnie powietrza wybudził go z zamyślenia. Spojrzał na mnie z
uśmiechem na ustach.
Dobrze znowu cię widzieć, Luz. Podniósł się jednym płynnym ruchem i nim zdążyłam mrugnąć
stał już obok mnie. Ujmując moje dłonie uważnie mi się przyglądał. Przeszłaś dziś samą siebie.
Nigdy nie widziałem, żebyś wyglądała piękniej.
Czułam, jak w odpowiedzi na komplement moje policzki robią się gorące. Ale zamiast
zastanawiać się jak głębokie są jego zielone oczy i jak cudownie pachnie, musiałam zachować
zdrowy rozsądek.
Przyszłam porozmawiać, Jude. Muszę cię prosić...
Oczywiście chcesz mojej krwi. Cieszę się, że zdecydowałaś się na kolejną wymianę.
Wyrwałam mu ręce.
Nie rób tak. Nie znoszę tego.
Wybacz. To był jedynie przebłysk. Myślałaś o tym tak silnie, że zobaczyłem, zanim zdążyłem o
tym pomyśleć.
Jesteś pewien, że tylko to widzisz? Tylko powierzchnię czyichś myśli?
Wzruszył ramionami, które poruszyły się pod obcisłą, czarną koszulką.
Tak, jedynie najświeższe myśli. I to nie zdarza się zbyt często. Tak naprawdę to drugi lub trzeci
raz. Wyłapałem jedynie przebłyski myśli. Gdyby tak działo się za każdym razem, gdy cię dotykam,
wiedziałbym o tobie znacznie więcej, niż wiem.
Zarumieniłam się na samo wspomnienie sposobu, w jaki mnie dotykał. Ale zanim dam się
ponieść emocjom, musiałam jeszcze coś uzgodnić.
Chcę kolejnej wymiany krwi. Powiedziałam, patrząc na niego z powagą. Ale jeśli wcześniej
powiem ci dlaczego, możesz się nie zgodzić.
Dlaczego miałbym nie chcieć? W czasie kiedy mówił, podprowadził mnie do kanapy i zmusił,
bym usiadła. Może napijesz się wina?
Umm... jasne. Postanowiłam nie dać zbić się z tropu. Możesz nie chcieć, bo przy następnej
pełni znowu zamierzam spróbować się zmienić.
Kiwnął głową i nalał mi wina, które było tak ciemne, że w blasku płomieni wyglądało na
czarne.
Dlaczego miałoby mi to przeszkadzać?
Dlatego, – tłumaczyłam cierpliwie – że głównym powodem dla którego chciałeś mojej krwi, było
to, że nie mogę się zmienić. Powiedziałeś, że jest potężna, więc jeśli się przemienię... wzruszyłam
ramionami. to nie będzie ... miała takiej mocy... tak sądzę.
Jude usiadł obok mnie i podał mi delikatny, kryształowy kieliszek do połowy napełniony
ciemnym winem. Miało bogaty owocowy aromat. Wzięłam mały łyk i wydałam ciche westchnienie.
Kiwnął głową w kierunku kieliszka.
Smakuje ci? Byłem młody, kiedy je butelkowali.
Jest wspaniałe. Powiedziałam zgodnie z prawdą. Ale ciągle nie powiedziałeś co myślisz o
mojej przemianie.
Uważam, że powinnaś robić to, co sprawia, że jesteś szczęśliwa. Tak naprawdę jedynie co mnie w
tej sprawie interesuje, to fakt, że po przemianie będziesz dużo bardziej interesująca dla swojego
gatunku i możesz o mnie zapomieć.
Jego odpowiedź zaskoczyła mnie.
Jak mogłabym o tobie zapomnieć? Przecież tak bardzo mi pomogłeś.
Mam nadzieję, że to nie jest jedyny powód dla którego będziesz o mnie myślała. Wyjął kieliszek
z moich rąk i ujął je w swoje ogromne dłonie.
Czyli....nawet jeśli moja krew zmieni smak, siłę czy cokolwiek innego, nadal będziesz jej chciał?
Luz, muszę ci coś wyjaśnić. To nie twoją krwią jestem zainteresowany, ale tobą. To prawda, że
dlatego że nie możesz się zmienić twoja krew zawiera w sobie ogromną siłę, jest rzadka i pyszna
ale równie chętnie spędzałbym z tobą czas, gdybyś zmieniała się przy każdej pełni.
Zmarszczyłam brwi.
W takim razie dlaczego tak mówiłeś? Dlaczego nadawałeś takie znaczenie sile mojej krwi,
dlaczego porównywałeś ją do smaku wspaniałego, rzadkiego wina?
Ponieważ jesteśmy tym, czym jesteśmy. Pomyśl. Delikatnie ścisnął mi ręce. Gdybym pozwolił
ci domyśleć się, że ja, wampir, chcę bliżej poznać ciebie, wilkołaka, uciekłabyś bez chwili
zastanowienia. Musiałem znaleźć sposób, by cię do siebie zwabić.
Czyli mogłeś zmusić mnie do czegoś zaklęciem? Byłam tylko trochę zła na niego za to oszustwo
i machinacje.
Mogłem zmusić cię byś poczuła do mnie to samo, co ja od razu poczułem do ciebie.
Co... co to było? Zapytałam bez tchu. Był tak blisko mnie, że mogłam poczuć zapach jego skóry
i zobaczyć blask ognia odbijający się na czubkach jego kłów, gdy mówił. Trzymał mnie za ręce i
patrzył głęboko w oczy.
Pragnienie. Pożądanie. Potrzeba. Nazywaj to jak chcesz, ja wiem tylko tyle, że chciałem cię mieć
tak bardzo, że ledwie mogłem oddychać. I ciągle tak się czuję. Pochylił się i zamknął moje usta w
długim, namiętym pocałunku, który sprawił, że całe moje ciało ogarnęły dreszcze.
Czułam, jak moje sutki twardnieją pod śliskim materiałem sukienki a wilgoć rozlewa się
pod skąpymi, satynowymi figami. Ale jeszcze nie powiedziałam wszystkiego, co chciałam
powiedzieć. Niechętnie przerwałam pocałunek i spojrzałam na niego.
Czyli moja krew nie jest dla ciebie czymś w rodzaju narkotyku?
Zaśmiał się cicho, wydobywając niski pomruk z głębi klatki piersiowej.
Nie bardziej niż innych, którymi się upajałem. Ale to jak wyglądasz, pachniesz ... smakujesz.
Pocałował mnie w ucho, liżąc delikatnie jego płatek, aż moje ciało ogarnęły dreszcze. Potem cofnął
się i spojrzał na mnie uważnie. Dlaczego pytasz? Czy ktoś nakładł ci do głowy jakichś bzdur?
To tak naprawdę pomysł mojego brata. Westchnęłam. On tylko... on nie jest zadowolony że..
uhh... że spotykam się z wampirem. Znaczy.. jeżeli to co robimy można tak nazwać. Dodałam
pośpiesznie.
Jude wyglądał spokojnie.
Tak, myślę że to jest dobre słowo. Chociaż w moich czasach to by się nazywało „zabieganiem o
kogoś”.
Cóż, on nie jest zbyt zadowolony z naszej umowy. Nie chciałam mu powiedzieć, ale jest mi
najbliższy z całej rodziny i.... i miałam nadzieję, że zrozumie.
Rzucił mi poważne spojrzenie.
Luz, chyba nie oczekiwałaś, że twoja rodzina zrozumie albo zaakceptuje łączącą nas więź? Gdyby
żył ktoś z mojej rodziny, jego odczucia byłby dokładnie takie same. Moi rodzice byli wampirami
wywodzącymi się z bardzo starej i czystej linii krwi, więc moje pragnienie spędzania z tobą czasu
wywołałoby u nich niezadowolenie.
Dokładnie tak się dzieje w mojej rodzinie. Przyznałam. To znaczy, myślę, że tak by było. Nie
sądzę, że Diego komuś powiedział, ale pewnie zrobi to po ostatniej rozmowie. Opowiedziałam mu
krótko o zarzutach stawianych przez mojego młodszego brata, włącznie z pomysłem, że tamten atak
był rodzajem odwetu za to, co Jude zrobił z przywódcą watahy w Clear Water.
Słysząc to, Jude potrząsnął głową i zmarszczył brwi.
Też o tym myślałem, to było pierwsze, co przyszło mi na myśl. Ale sprawdziłem dokładnie i
wygląda na to, że wataha z Clear Water nie miała z tym nic wspólnego.
W takim razie kto...
Jeszcze nie wiem, ale pracuję nad tym. Szukam ostatniego z tych, którzy cię zaatakowali. Nie
powinienem pozwolić mu uciec, ale byłem przekonany, że wynajęło ich stado z Clear Water, więc
nie będę miał problemów ze znalezieniem go. Oczu mu rozbłysły. Zanim go nie znajdę chcę,
żebyś wiedziała, że masz ochronę dniem i nocą.
Dziękuję. Zrozumiałam, że to oznacza, że musi zatrudniać ludzi, gdyż w ciągu dnia sam nie był
w stanie mnie chronić. Świadomość, że moje zaufanie miało uzasadnienie, była miła.
Czy to wszystko o czym chciałaś rozmawiać? Zanurzył dłonie we włosach na moim karku a
kciukiem gładził moje gardło powolnymi, rytmicznymi ruchachami. W odpowiedzi na tę
pieszczotę mój puls uderzał coraz szybciej.
Taa.... tak mi się wydaje. Nagle zaczęłam mieć problemy z poskładaniem myśli. Dlaczego? Z
trudem złapałam oddech. Czy masz coś na myśli?
Jedyne co mnie teraz zajmuje to chęć smakowania ciebie a nie tylko twojej krwi. Jude posłał mi
uśmiech tak gorący i pełen pożądania, że poczułam jak rozpływam się od środka.
Aaa... ale zamierzasz robić to za każdym razem, gdy się spotkamy? Zapytałam niepewnie. Czy
to znaczy, że naprawdę to lubisz?
Uwielbiam. Pochylił się i wyszeptał mi do ucha. Uwielbiam twój wygląd, kiedy się dla mnie
otwierasz, twój smak, kiedy wijesz się pod dotykiem mojego języka. A największą przyjemność
sprawia mi, kiedy oddajesz mi się całkowicie i wydajesz takie ciche i miękkie dźwięki, gdy liżę cię
tam na dole.
Ja.... ja to robię? Nie wiedziałam, że podczas tych dwóch razy kiedy mnie tam całował
wydawałam jakieś dźwięki, ale w sumie nie byłam zbyt zaskoczona. Jude miał rację, traciłam
panowanie nad sobą, ale w ten właściwy sposób.
Mmm – hmmm. Pocałował moje gardło a jego gorący oddech drażnił wrażliwą skórę. Ale
dzisiaj nie chcę robić tego tutaj.
Odsunęła się, z zakłopotaniem patrząc na niego.
Czy... czy chcesz jechać do motelu, czy gdzieś indziej?
Zaśmiał się.
Nie, niezupełnie. Chodziło mi o to, że nie chcę smakować twojej krwi, gdy siedzisz na tej kanapie.
Jego głos obniżył się trochę. Chcę wziąć cię do łóżka.
Oh. Przygryzłam wargę, niepewna czy jestem gotowa na ten krok. Ale kolejne słowa Jude'a
znacznie mnie uspokoiły.
Nie żeby się z tobą kochać, mimo że byłaby to ogromna przyjemność. Tylko dlatego, że chcę by
było nam wygodniej. Oczywiście, jeśli ten pomysł ci przeszkadza...
Nie. Powiedziałam szybko. Nie, nie... przeszkadza. Brzmi miło. Nawet więcej niż miło.
Spojrzałam na niego nieśmiało, czując jak ponownie rumieniec zalewa moje policzki. Na samą
myśl o jego silnym, twardym ciele przyciśniętym do mojego, zrobiło mi się gorąco. Tak gorąco, że
bałam się, że będzie w stanie to wyczuć. Jakby od niechcenia skrzyżowałam nogi, starając się
zignorować pulsowanie między udami.
Nie, Luz. Nie rób tego. Położył dłoń na moim kolanie, namawiając do rozdzielenia nóg.
Nie robić czego? Zapytałam, pragnąc by mój głos nie brzmiał tak niepewnie.
Nie ukrywaj przede mną swojego pożądania. Uwielbiam ten zapach. Gładził moje kolana, kiedy
mówił i powoli przesuwał dużą dłoń pod brzeg sukienki. Nie udawaj, że nie czujesz do mnie tego
samego, co ja do ciebie. szepnął, delikatnie gładząc wewnętrzną stronę mojego uda.
A co ty czujesz? Zapytałam, z trudem powstrzymując jęk, gdy jego palce wślizgnęły się pod
moją bieliznę i delikatnie zaczęły dotykać mojego nawrażliwszego punktu.
Jude posłał mi pożądliwy, niebezpieczny uśmiech.
Już ci powiedziałem, że cię pragnę. Całą, Luz. I nie mogę czekać ani chwili dłużej. Bez
ostrzeżenia podniósł mnie z kanapy i niosąc na rękach udał się w kierunku drzwi.
Długi korytarz był jakby rozmyty. Nie musiałam wiedzieć, dokąd mnie niesie, nie
obchodziło mnie to. Ukryłam twarz w zagłębieniu jego szyi i wdychałam ciepły, pikantny zapach.
Niektórzy twierdzili, że wampiry są zimnokrwiste ale jeśli chodzi o Jude'a to na pewno nie było
prawdą. Miał zawsze ciepłą skórę i byłam przekonana, że nigdy nie będę miała dość dotykania go.
Kiedy otworzyłam oczy byliśmy już w sypialni, bez okien ale za to w sufitem w kształcie
półkola. Większość pokoju zajmowało ogromne łóżko z baldachimem. Ze względu na swoje
wymiary wyglądało, jakby zostało zbudowane specjalnie dla Jude'a. Leżąca na nim kremowa,
satynowa pościel wyglądała niesamowicie miękko i zapraszająco. Kilka kroków od łóżka znajdował
się mały kominek, który zalewał całe pomieszczenie migotliwym światłem. Podobnie jak w całym
domu, w pokoju panował przyjemny chłód a pomimo upału sierpniowej nocy, kominek wydawał
się koniecznością.
Musiałeś wydać mnóstwo kasy na klimatyzację. Wymruczałam, kiedy Jude sadzał mnie na
brzegu łóżka. Czy masz kominek w każdym pokoju?
Wzruszył ramionami.
Póki co tylko w kilku. Lubię światło, które rzucają płomienie, jest takie ciepłe i naturalne.
Korzystam z dobrodziejstw tego wieku, ale ciągle lubię blask naturalnego światła. Czy ogień ci
przeszkadza?
Nie, oczywiście, że nie. Przytuliłam się do niego, przyciskając policzek do boku jego piersi.
Jest taki romantyczny.
Cieszę się, że tak myślisz. Pocałował czubek mojej głowy a następnie powiódł jednym palcem
po mojej szyi i barku. Odchyliłam głowę dając mu lepszy dostęp i ku mojemu zakłopotaniu
czerwony materiał mojej sukienki ześlizgnął mi się z ramienia odsłaniając prawą pierś.
Przepraszam. Powiedziałam i zaczęłam podciągać opadłe ramiączko, ale Jude mnie
powstrzymał.
Nigdy nie widziałem twoich piersi. Wymruczał, składając pocałunek na mojej szyi. Są piękne,
mogę?
Ta... tak. Siedziałam prosto z bijącym sercem, gdy zsuwał drugie ramiączko sukienki, obnażając
mnie od pasa w górę. Chłód spowodował, że sutki były sztywne i twarde, a jego rozpalony wzrok
sprawiał, że czułam silne zakłopotanie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]