sf14, e-booki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Czternaście
Moje pierwsze podejrzenie że to nie Dani niesie mnie z tyłkiem przerzuconym przez
,
ramię pojawiło się kiedy wpadliśmy przez frontowe drzwi księgarni
,
odwróciło głowę i zlizało krew z tylnej części
mojego uda
Chyba że Dani miała jakieś poważne zaburzenia o których nie wiedziałam to nie
, ,
.
mojego tyłka Sukienka podjechała do góry i była uwięziona pomiędzy moim brzuchem a
tymi ramionami Ugryzło mnie Mocno
— !
Au
Kłami Nie na tyle głęboko aby poleciała krew ale wystarczająco głęboko aby ukuło
. .
Przejechałam rękawem przez twarz ścierając krew z oczu futrzanym mankietem
,
Byłam oszołomiona nagłym morderstwem Darroca i tym że KVruck był książką
, ' .
, ,
.
Ramiona na których spoczywałam były masywne tak samo jak i cała reszta ale było
,
.
zewnętrznej części księgarni tak samo jak i bursztynowe światło w którym skąpane było
,
.
widocznego księżyca wsączające się przez witrynę
,
? ? ?
!
.
Było tu ciemno i pusto a duchy czaiły się
. ,
, , , ,
, , ,
powietrzu uderzyłam w sofę w tylnym kąciku do czytania odbiłam się od niej rozbiłam na
,
.
Albo inaczej kiedy to moje podejrzenie
przez jej ramię wisiałam przerzucona
, ,
Polizało mnie ponownie przeciągając językiem przez nogę tuż pod krągłością
. .
Gdybym myślała jasno wiedziałabym od pierwszej chwili że byłam zdecydowanie za
daleko od ziemi aby mogła to być Dani Kilka stóp wyżej
za ciemno abym mogła dostrzec wyraźnie Reflektory z dachu już dłużej nie oświetlały
zawsze jej wnętrze Jedynym światłem było tylko to padające z trzech czwartych
Co mnie miało Unseelie Co przyprowadziło mnie tutaj Nigdy więcej nie chciałam
widzieć tego miejsca Nienawidziłam KiBB
wszędzie Spoglądały na mnie smutnymi oczami znad mojej kasy porozstawiane wzdłuż
półek z książkami udrapowane cienkie jak papier i pokonane na moich sofach drżąc
przed kominkiem który już nigdy więcej nie zostanie zapalony
, .
Nie byłam przygotowana że zostanę zrzucona z jego ramion Poleciałam w
krześle i zaplątałam w jeden z kosztownych dywanów Barronsa na koniec prześlizgując się
po wypolerowanej podłodze Moja głowa uderzyła w emaliowany kominek
.
.
, .
Przynajmniej moje ramie nie było złamane tak jak wcześniej myślałam
Odsunęłam włosy z twarzy
.
znajomy
— —
Niski ryk był jedyną odpowiedzią
— , ?
. ,
. ,
,
kościstych grzebieni które rozciągały się po obu stronach jego głowy
.
. ,
,
. ,
.
. ?
. ,
. .
podciągam w górę kolana i obejmuje je rękoma Nie ufam sobie na tyle aby wstać To
stworzenie jest tego samego rodzaju bestią którą był Barrons i jest w jakiś sposób
połączone z mężczyzną którego straciłam
?
nakazał innym takim jak on chronić mnie gdyby stało się najgorsze i sam zostałby zabity
Stworzenie w cieniu nagle odwraca się i uderza zakończoną pazurami pięścią w
. .
Z metalicznym zgrzytem
,
ozdobna
biblioteczka zostaje wyrwana z podłogi i zaczyna upadać
,
,
Przez chwilę wszystko co mogłam zrobić to tylko tam leżeć Każda kość w moim
ciele była posiniaczona Na twarzy i w kącikach oczu miałam krwawą skorupę
Z jękiem bólu przeturlałam się i podparłam na łokciach oceniając uszkodzenia
I zamarłam W przydymionym świetle księgarni stał kształt który był porażająco
Wyjdź z cienia powiedziałam
Proszę rozumiesz mnie Wyjdź
Przyczaił się w pobliżu regału ciężko dysząc Było ogromny przynajmniej dziewięć
stóp wysokości Sylwetkę oświetlał wpadający przez okno tuż za nim księżyc miał trzy
rzędy ostry zakrzywionych rogów umieszczonych w równych odstępach wzdłuż dwóch
Już kiedyś widziałam takie rogi Mój woreczek z kamieniami był przyczepiony do
podobnych Rogi które obserwowałam znikały kiedy bestia przybierała ludzką formę
W lustrach Barrons miał ciemnoszarą skórę z żółtymi oczami w czasie dnia i czarną
skórę ze szkarłatnymi oczami w nocy Ten był w pełnym nocnym rynsztunku aksamitna
czerń w ciemnościach z błyskiem dzikich oczu Słyszałam więcej takich bestii tam na ulicy
zanim ta jedna przyniosła mnie tutaj Skąd się wzięły
Ręce zaczynaj mi drżeć Podnoszę się do pozycji siedzącej doskonale świadoma
każdego nadszarpanego mięśnia i naciągniętego ścięgna Opieram się o kominek
. ,
Co on tu robi Czy nadal w jakiś sposób mnie chroni Nawet po śmierci Czy
? ? ?
regał z książkami Półki kołyszą się na śrubach
Ląduje zahaczając o następną i następną i następną rozwalając je wszystkie jak
domino całkowicie niszcząc moją księgarnię
— ! —
, ,
. .
fruwały po całym pomieszczeniu Krzesła roztrzaskiwane na podłodze Mój telewizor został
. .
podeptany Lodówka roztrzaskana Kasa rozłupana przy dźwięku dzwoneczka
. .
Szalał w sklepie całkowicie demolując pierwsze piętro dziesiątkują wszystko co
, ,
kochałam doprowadzając moje cenione sanktuarium do ruiny
,
Wszystko co mogłam zrobić to obejmować się i gapić
Kiedy nie pozostało już nic co można by było rozwalić lub złamać odwrócił się do
,
mnie
Światło księżyca posrebrzało jego hebanową skórę i rozjaśniało szkarłatne oczy
.
Żyły i ścięgna wyróżniały się na jego szyi i ramionach a pierś pompowała powietrze jak
dmuchawa Kawałki gruzu oblepiały jego rogi Potrząsnął gwałtownie głową i kawałki
. .
tynku i drewna poleciały w powietrzu
Gapił się na mnie tą prehistoryczną twarzą przez długie pasma zmierzwionych
,
czarnych włosów oczami przepełnionymi nienawiścią
,
Wpatrywałam się w niego bojąc się oddychać Czy ocalił mnie po to aby zabić Tak
. ?
naprawdę na nic więcej nie zasługiwałam
.
nigdy w pełni nie dostrzegłam i zabiłam Był tak podobny do mojego stwora w lustrach a
.
jednocześnie tak różny Barrons był niekontrolowanie zabójczy niezdolny lub nie chcący
. , ,
powstrzymać się od zarzynania wszystkiego w zasięgu wzroku bez względu na to jak małe
,
. ,
szaleństwo
.
,
To był Barrons ale nie był
.
Zamknęłam oczy Spoglądanie na niego raniło moją duszę
Zaryczał głęboko w piersi o wiele bliżej niż był jeszcze chwilę temu
Otworzyłam gwałtownie oczy
Stał pół tuzina stóp ode mnie górując nade mną pełen wściekłości która nie
, ,
znalazła jeszcze ujścia
.
Przestań krzyczę z płaczem
Ale jeśli mógł mnie zrozumieć czy nawet usłyszeć przez powstały hałas nie dbał o
to Odwrócił się do stojaków z magazynami i roztrzaskał go obok Dzienniki i miesięczniki
Był żywym wspomnieniem tego co miałam i co straciłam Tego czego tak naprawdę
czy bezradne to było Tam na krawędzi tego klifu w oczach Barronsa widziałam
Ta bestia też była maszyną do zabijania ale nie bezmyślną Nie było szaleństwa w
jej oczach tylko furia i żądza krwi
.....
,
zamykały tak jakby nie pragnął niczego bardziej niż opleść je wokół mojej szyi i ścisnąć
.
, , .
.
, . ,
była kontynuowana gdyby coś mu się stało Jak na przykład Ryodan ja i włócznia
— —
Dziękuje wyszeptałam
.
, .
klekotały a kości grzechotały
.
. , ,
swojemu spojrzeniu na małe rozkojarzenie i zagłębiłam się w poszukiwanie mojego jeziora
.
śmiercionośni i potężni niż ta bestia
.
. ,
wszystkiego co zostało ukryte pod tymi ciemnymi wodami Złożyłam dłonie wzięłam to po
co przyszłam i szybko się stamtąd wydostałam
. ,
, ,
,
, .
rogatą głową i ryknęła
Postaw mnie zarządziłam
,
Poruszał się tak szybko że miałam całą rękę w jego ustach zanim zdążyłam nawet
. ' '
zamknęły się wokół mego nadgarstka
, .
,
Dzikie oczy utkwione w mojej szyi zakończone szponami dłonie otwierały się i
Roztarłam podstawę czaszki wdzięczna za tatuaż Barronsa Najwyraźniej wciąż mnie
ochraniał ponieważ to stworzenie mnie nie zaatakowało chociaż chciało Zastanawiałam
się czy jego znak chronił mnie przed całym stadem jemu podobnych stworów Powiedział
że nigdy nie pozwoli mi zginać Wygląda na to że powziął pewne kroki aby ta ochrona
.
Moje słowa wydawały się go rozwścieczyć Rzucił się w moją stronę i złapał za
kołnierz płaszcza podnoszą w powietrzu i potrząsając jak szmacianą lalką Zęby mi
Być może tatuaż wcale mnie jednak nie chronił
Nie miałam zamiaru tu dzisiaj umierać Trasa mojej misji być może się zmieniła ale
nie jej główny cel Kiedy tak wisiałam z palcami ledwie dotykającymi podłogi pozwoliłam
wzywając szkarłatne runy Powstrzymały książęta Unseelie a byli oni bardziej
Inne rzeczy wypłynęły na powierzchnie mojego jeziora ale zignorowałam je Będę
( , )
miała mnóstwo czasu więcej niż bym chciała to pewne w przyszłości na odkrycie
Bestia wciąż mną potrząsała Wpatrując się w jej zmrużone oczu zdałam sobie
sprawę że być może będę musiała skorygować moją wcześniejszą ocenę dotyczącą tego
że nie jest tak szalona jak Barrons
Podniosłam pięści ociekającą krwią Bestia o hebanowej skórze potrząsnęła swoją
— —
pisnąć Słowo na dole nawet nie opuściło moich ust kiedy ręka zniknęła i ostre czarne kły
Ale nie odgryzł mi ręki tak jak oczekiwałam tylko ssał Jego język na moich palcach
był mokry i ciepły poruszający się delikatnie pomiędzy nimi
Tak samo nagle jak ją połknął tak też wypuścił Moja pięść była pusta
.
Gapiłam się na nią w osłupieniu Runy których obawiały się najbardziej
, ? ?
śmiercionośne z wróżek zostały przez niego zjedzone Zjadł je jak soczystą przekąskę
. ?
druga pięść
Mokry nacisk na skórze jedwabista precyzja języka lekkie drapnięcie kłami
, ,
nadgarstka i tych też nie było
. ,
stanęłam
Wciąż oblizując usta zaczął się cofać
Kiedy przystanął w mlecznej poświacie księżyca zmrużyłam oczy Coś było nie
, . ....
. .
Naszła mnie okropna myśl Co jeśli to była zwyczajna prosta bestia a ja właśnie
. ,
nakarmiłam ją czymś śmiertelnym a ona zjada wszystko co widzi że jest krwawe zupełnie
, ,
jak pies który nie może odejść od zatrutego hamburgera
! , !
Nie chciałam zabić kolejnego z tych stworzeń Tak jak Barrons uratował mnie
Gapiłam się w przerażeniu licząc na to że przeżyje cokolwiek mu zrobiłam
,
, , .
Chciałam się po prostu stąd wydostać znaleźć jakieś miejsce w którym będę mogła się
przegrupować wezwać swoją siłę aby nad nią popracować Miałam nieskończoną ilość
, .
broni do dyspozycji i zamierzałam zrobić z nich dobry użytek
Zachwiał się
Docholery
! ?
Kiedy się w końcu nauczę
Chwiał się i upadł ciężko z głębokim drżącym jękiem Mięśnie drgały pod skórą
, .
Odrzucił głowę do tyłu i zawył
Przycisnęłam dłonie do uszu ale nawet wtedy było to ogłuszające Słyszałam
.
odpowiadający mu ryk z oddali włączający się do tego żałobnego koncertu
,
Miałam nadzieję że nie popędzą prosto do księgarni aby dołączyć do swojego
,
umierającego brata i rozszarpać mnie na kawałeczki
Wątpiłam aby udało mi się oszukać wszystkich trującymi runami
Bestia stała teraz na czworaka rzucając swoją masywną głową z boku na bok
, ,
wyraźnie w agonii szczęki szeroko otwarte wyszczerzone kły
, ,
, ,
Wyła i wyła krzyk takiej rozpaczy i desperacji że przebijał mi serce
— ! —
Nie chciałam cię zabić krzyknęłam
.
Oblizał usta Czy ja byłam daniem głównym Nawet nie wiem kiedy zniknęła też moja
Upuścił mnie Wylądowałam nieskładnie na nogach odbiłam się od rozłupanej sofy i
tak Nie wyglądał dobrze W zasadzie wyglądał jakby odczuwał ból
?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marbec.opx.pl