szkolna wycieczka, gejowskie opowiadania

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zawsze byłem klasowym niedorajdš. Nie miałem kolegów. Nawet na wu-efie siedziałem na ławce rezerwowych, bo się nie nadawałem ani na bramkarza. Aż do ósmej klasy, gdy przyszedł nowy wuefista. Powiedział: Nogi masz smukłe, długie, sylwetka szczupła, w sam raz. Ty mi się będziesz, robaczku do każdego mówił robaczku nadawał do skoku. Wal na piaskownicę.Pierwszy raz usłyszałem, że się w ogóle do czego nadaję; a już to, że mam takie czy takie nogi, takš czy innš sylwetkę? I chyba się nadawałem! Wtedy przestałem nienawidzić wuefu, a za Robaczkiem w ogień bym poszedł!Co z tego; w niczym to nie zmieniło mojej klasowej pozycji. Toteż gdy Flizia ogłosiła, że mamy zaplanowanš trzydniowš wycieczkę do..., mina mi zrzedła. Znów będę za chłopakami nosił plecaki i na noclegach robił za dyżurnego? Pociel ubrać, tapczany pocielić, rano zacielić, posprzštać. Zawsze tak było: Paweł zrobi! Chociażby w pokoju było dziesięć łóżek! A Paweł robił! Ale że mama dała forsę, więc zapłaciłem i jak nieszczęcia czekałem wyjazdu. Humor mi się poprawił, gdy się okazało, że jedzie z nami Robaczek. Dziewczęta lały po nogach. Tajemnicš poliszynela było, że podkochiwały się w nim; wiadomo: młody, ładny, przystojny. Chłopakom też przypadł do gustu: jaki wysportowany! A jakie miał odzywki! Potrafił na przykład powiedzieć: Rozbieg, robaczku, rozbieg, bo jaja na skrzyni zostawisz! Albo: Nie wystawiaj tak tyłka, bo się na czyjego ptaka nadziejesz, to nie jest blokowanie przeciwnika!Pojechałem. Nieważne zwiedzanie, inne atrakcje. Robaczek był cudowny! Chłopaków obdzielił obowišzkami, żeby dziewczynom pomagali i wreszcie niosłem tylko swój plecak i Marioli, a nie pięć, jak juczny osioł. Gdy Bury, starym zwyczajem, chciał mi dorzucić swoje dwa, to znaczy swój i Agaty, robił trzy okršżenia wokół jakiego tam pomnika, i: Wcale nie za karę, robaczku, dla poprawienia kondycji! Przy tym opowiadał takie dowcipy, że się dziewczyny pokładały, a Flizia ukradkiem łzy miechu wycierała.Nocleg. Flizia tylko ilociowo podawała: cztery osoby proszę, kto? Następne cztery, trzy... Jasne było, że się chłopaki od razu dobrali, a ja zostałem sam, jak ta sierota ze zwieszonš głowš. Obok mnie Robaczek, który klepnšł mnie mocno w ramię, kluczem na drewnianej gruszce machnšł mi przed nosem i powiedział:- To co, robaczku, idziemy?Ja z nim? Wspólny pokój? Podskoczyłem z radoci!Dwa tapczany, radio, łazienka, luksus! Zaraz się wzišłem za swoje obowišzki. Ubrałem pociel, przygotowałem tapczany, a on patrzył zdziwiony, by w końcu powiedzieć:- Sam bym to zrobił.Ucieszyłem się, jakbym dostał największš pochwałę!- Ty, zdaje się, nie masz wielu kolegów?- Żadnego odpowiedziałem zgodnie z prawdš.- Nie martw się po przyjacielsku położył mi dłoń na ramieniu. Kiedy byłem w podobnej sytuacji. Z biegiem czasu wszystko się zmieni, zobaczysz.Rozebrał się do slipek i poszedł się myć. A ja, w lnišco czystym nowym podkoszulku i w nowych majteczkach nigdy nikt z chłopaków na takie wyjazdy nie brał piżamy; ja tylko raz się wygłupiłem, dostałem za swoje czekałem, aż on skończy. Naraz, gdy wieszałem spodnie, wypadło mi z kieszeni lusterko. Takie zwykłe, małe, okršgłe lusterko i potoczyło się wprost pod łazienkę. Schyliłem się, by je podnieć i wtedy poprzez skonš krateczkę u dołu drzwi ujrzałem odbicie łazienkowego wnętrza, a w nim gołego Robaczka... Gdy zobaczyłem jego gęste ciemne futro i to, co z niego wyrasta, z wrażenia runšłbym jak długi i wtedy oczywicie tylko mnie to się mogło przytrafić! wyrżnšłem łbem w futrynę. Robaczek odwrócił się gwałtownie i w lusterku zderzyłem się z jego spojrzeniem. Zamarłem, a on otworzył drzwi, stajšc w nich nago. Mylałem, że zaraz dostanę w gębę! A on:- Miałem cię za porzšdniejszego. Ładnie to tak podglšdać?- To przypadkiem, wypadło jškałem ledwie żywy, wskazujšc sprawcę swojego nieszczęcia.- Sprytny sposób powiedział z umiechem, obracajšc w dłoni moje lusterko. Niech będzie, że przypadkiem. I co zobaczyłe? Przecież mam w majtkach dokładnie to samo, co ty.- Ja nie... wystękałem.- Masz, masz potwierdził, a ja przecież nie o tym! I wšsik pod nosem... Czego się wstydzisz? To przecież ja jestem goły. Ale jak komu powiesz, że mnie tak widziałe...Zaprzeczyłem; gdzieżbym miał! Ani mi to nie było w głowie!- Mam nadzieję, że cię tym widokiem nie stresuję?- Nie, absolutnie...- To może tu uczynił małš pauzę mógłby mi umyć plecy?Czy byłem czerwony, czy blady, nie wiem. Ja jemu? To nie mieciło się w mojej uczniowskiej mózgownicy! Milczałem. Nie mogłem wydusić słowa!- Trudno, rozumiem powiedział wyrozumiale. Więc pozwól mi dokończyć, zaraz ci ustšpię.Wyszedłem na zwykłego durnia! Stałem przed tymi drzwiami, jakbym przez nie na wskro widział Robaczka, tak cudownie gołego i tak po męsku wspaniałego i chciało mi się płakać!Wyszedł; usiadł na brzegu tapczanu i dokładniej wycierał tors i pachy, a ja ukrywałem, że połykam łzy.- Co cię w moim widoku tak zaskoczyło? spytał w pewnej chwili, gdy już trzymałem swój ręcznik i mydło, gotowy do toalety.Nie znalazłem odpowiedzi.- Potraktuj mnie jak kolegę mówił, patrzšc mi w oczy. Chyba się z kolegami w natryskach mijałe, co?Zaprzeczyłem ruchem głowy.- To znaczy, że jestem pierwszy, którego tak widziałe?Potwierdziłem mrugnięciem powiek, bo teraz nawet głowš nie mogłem poruszyć.- No to rozumiem... Id.Myłem się, jakby to miała być ostatnia toaleta w moim życiu. Miałem cichš nadzieję, wiedziałem, że płonnš, że jak wrócę, on będzie spał. Gdzie tam. Robaczek leżał na kocu w najbardziej swobodnej pozycji, jakš mogłem sobie wyobrazić, a przez jego białe slipy dokładnie widziałem mosznę, wydatnego penisa z grubš żołędziš, odbitš tak wyranie, że... i te gęste ciemne włosy, które trójkštnym szczytem sięgały mu po sam pępek.- Przepraszam... za tamto... wydukałem.- Nie ma za co odpowiedział. Wiesz, jak mi się w tamtym momencie spodobały twoje oczy? Nie widziałem chłopaka z takimi dużymi oczami. Jeste przystojny, wiesz? I z męskiego punktu widzenia bardzo atrakcyjny.Ja atrakcyjny...?- I spróbowałem sobie wyobrazić mówił dalej jakby wyglšdały te twoje oczy, gdyby tu zamiast mnie zobaczył dziewczynę. Oczywicie nagš dziewczynę.Nie zdšżyłem sobie tego nawet wyobrazić, a mój mały jak się poderwał! Zdrętwiałem. Panika w duszy, przerażenie w oczach! Staje mi! Czym prędzej obcišgnšłem podkoszulek do dołu i zamiast po prostu znaleć schronienie w pocieli, czekałem, co zrobi Robaczek, co powie!- Nie wstyd się jego głos zabrzmiał ciepło, łagodnie. Ja, gdybym takš zobaczył, też by mi stanšł.Aż mi się oddech zapadł gdzie w głšb.- Bo, muszę ci powiedzieć dodał z jasnš iskierkš w oku że ja też najpierw widziałem gołego chłopaka, potem dziewczynę. Bo ty dziewczyny nie...? I nie dotykałe? Ach, ten dotyk westchnšł. Wiesz, ile od niego zależy? Oczywicie wzajemny dotyk. Bo gdy tylko jedna strona dotyka, to druga czasem się boi, zwłaszcza, gdy to jest pierwszy raz... Czy nie poruszam tematu trudnego dla ciebie? urwał, patrzšc mi w dół podkoszulka.- Nie, skšdże... szepnšłem.- Bo u mnie wszystko w porzšdku, widzisz. A ty, jak potrzebujesz, męska sprawa, łazienka i już umiechnšł się domylnie.- Nie muszę... to samo tak...- Wiem; obaj wiemy: samo staje, ale samo opadać nie chce... Podejd powiedział cicho i tak serdecznie, że opucił mnie totalny paraliż i wreszcie mogłem uczynić dwa najzwyklejsze kroki. Podszedłem; a on po prostu położył mi dłonie na biodrach. Spojrzał mi w oczy i jakby mówił to w wielkiej tajemnicy, rzekł:- Jeste na pewno prawdziwym mężczyznš. Prawdziwym podkrelił. Jak ja. Rozumiemy się, prawda?Prawdziwym mężczyznš? Ja? Ja chyba jestem... chłopakiem, zwykłym chłopakiem- Tak, jestem... odpowiedziałem mu jedynie mrugnięciem powiek, a wtedy on przez koszulkę pocałował mojego drgajšcego penisa, w samš żołšd...! Jakby co na mnie runęło, jakby spadało zewszšd, zasypujšc mnie nieznanym uczuciem, pragnieniem... Popatrzył mi w oczy, umiechnšł się i jeszcze raz pocałował! Wyprężyłem się jak struna...- Mogę...? i nie czekajšc na mojš odpowied wysunšł mi go spod obcisłej bieli.- Jeste naprawdę wietny szepnšł trzymajšc go w dłoni, a ja stałem jak skamieniały. Naraz, gdy dotknšł go językiem, gdy wzišł go do ust, wszystko mi zawirowało i wystrzeliłem niepohamowanym wytryskiem...- Jeste mężczyznš doskonałym usłyszałem jakby z daleka, jak przez odległy szum, a przecież jego głos płynšł tuż przy mnie. Teraz kilka głębokich oddechów mówił układajšc mnie na wznak; poprawił poduszkę, zgasił lampkę, położył się obok i już jest inaczej, prawda?Ogarnęła mnie szczęliwa ciemnoć, która skryła mój poprzedni wstyd i wród której czułem bliskoć Robaczka, zapach jego ciała, a przy twarzy jego oddech, taki, że chłonšłem go własnym oddechem.- Masz do mnie żal...?- Nie, skšdże... To było...- Miłe?- Bardzo... i w odruchu bezgranicznego zaufania, jakim od poczštku go obdarzyłem, przytuliłem się do niego. Robaczek, mój kochany Robaczek! Chciałem go jeszcze mocniej objšć, wtulić się w niego i błšdzšc dłoniš gdzie bezradnie, nagle trafiłem tam... a jego dłoń przytrzymała mojš.- Chcesz dotknšć? to był najcichszy szept, jaki w życiu słyszałem. Mój mały wyrwał się dęba do góry i wyprężył się jak nigdy. Trzymałem rękę na jego miękkim penisie i grubych jšdrach, skrytych w slipach, a zupełnie jak nagich, czujšc ich wilgotne ciepło i nie mogłem poruszyć palcami.- Opowiem ci co. Gdy miałem szesnacie lat płynšł jego najcichszy szept, a ja trwałem w bezdechu pierwszy raz się zakochałem. Opalalimy się, leżšc na kocu. Ja tylko w spodenkach, jak teraz, ona w bikini. Zaczepiałem jš niby w żartach, dotykałem tu i tam, a ona się miała i odkładała mojš rękę. A w pewnej ch... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marbec.opx.pl